wtorek, 1 kwietnia 2014

Widok z kuchennego okna

W marcu 2010 roku. niespełna trzy miesiące po założeniu mojego pierwszego, błękitnego bloga wpadłam na pomysł, by każdą wizytę w naszym warmińskim domu dokumentować za pośrednictwem zdjęcia robionego przez kuchenne okno. Chciałam zrejestrować zachodzące w pejzażu zmiany. Nie wszystko się udało tak, jakbym sobie tego życzyła.
Po pierwsze - przez nieregularność wizyt. Pominiętych zostało kilka najbardziej fantastycznych dla tego krajobrazu momentów, np. czas, w którym zmieniają kolor liście.
Po drugie - przez gapiostwo. To dlatego brakuje zdjęcia zaokiennego pejzażu pełnego żółtych kwiatów mniszka lekarskiego. Pstryknęłam fotę już po skoszeniu trawy.
Po trzecie -  z powodu ówczesnego nieprzystosowania naszej chałupki do pewnych pór roku - a konkretnie zimy. Choć, jak widać na załączonym obrazku, udało się sfotografować jej schyłek.
Mimo tych wszystkich niedoskonałości uważam, że warto zrobić zestawienie tych rozproszonych w rozmaitych postach obrazów. A miejscem, które idealnie do tego się nadaje jest "Dom na Warmii".
Zachęcam również do zaglądania pod zamieszczone pod zdjęciami linki. Publikowałam również inne zdjęcia i oczywiście tekstowe relacje z wizyt.
Powyżej zdjęcie opublikowane we wtorek, 16 marca 2010.
Środa, 31 marca 2010 - ten sam miesiąc, a jaka zmiana!
Środa, 14 kwietnia 2010.  Jak łatwo wywnioskować z dat, jeździliśmy wówczas na Warmię dość często - średnio raz na dwa tygodnie.
Niedziela, 16 maja 2010 - zdjęcie jednak pochodzi z 3 maja.
Poniedziałek, 24 maja 2010 - to właśnie to zdjęcie na którym brakuje skoszonych mleczy. Na osłodę króciutki cytat z zamieszczonego pod zdjęciem wpisu:
Znajomi z Ławek zwrócili nam uwagę, że widok spod naszego domu przypomina nieco Bieszczady. Jeszcze tego samego wieczoru pojechaliśmy do Fromborka i tam właśnie dokonałam odkrycia, że jest to jedyne miejsce na świecie, w którym jest tak blisko z "Bieszczad" nad "morze" ;)  
Sobota, 7 sierpnia 2010 - wygląda na to, że trafiła nam się dłuższa przerwa. W związku z czym przegapiliśmy czas kwitnienia łąk.
Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 -kolejne sierpniowe zdjęcie. Nie wiem skąd to się bierze, ale sierpień jest miesiącem pięknych chmur.
Poniedziałek, 20 września 2010 - zdjęcie powstało tydzień wcześniej.
Środa, 20 października 2010 - również z tygodniowym opóźnieniem (brak czasu z powodu przygotowywanej właśnie wystawy).
Wtorek, 23 listopada 2010 - ostatnia wizyta na Warmii w 2010 roku i ostatnie zdjęcie z kuchennego okna. A pod nim... mini-dziennik, który powstawał w ramach odpoczynku podczas pisania "Ratunku, marzenia!", bo jak powiedział mój mały sąsiad (i czytelnik zarazem) patrząc na zaokienny pejzaż "Tu tylko patrzeć i pisać!".


P.S. Swoją drogą ciekawe - odpoczywałam od pisania - pisząc ;)