piątek, 29 sierpnia 2014

Pliszka na progu swojego domu


Przeglądaliśmy zdjęcia związane z projektem, który urodził się nam w głowach dzięki temu, że za jedną z naszych okiennic zagnieździły się pliszki. Efekt jest taki, że postanowiłam opublikować na blogu jeszcze jedno urocze zdjęcie :) 

środa, 27 sierpnia 2014

Trochę codzienności, trochę niezwykłości...

Najważniejsze to złapać cug, co, jak widać powyżej, nie zawsze jest łatwe. Zwłaszcza w upały (a tych nie brakowało ostatniego lata) komin potrafi się zbuntować. Potem wystarczy rozłobzować ogień pod blachą. Rozłobzować :) - nie wiem skąd nam się wzięło to słowo, ale je uwielbiamy. Ostatnio nawet oświadczyłam, że mam rozłobzowany umysł ;) Trochę to męczące, ale może coś się na nim ugotuje.
Zdjęcie autorstwa Wojtka Karlińskiego.

Przy okazji... bardzo chcę dodać dwa punkty do opublikowanego w dwóch częściach przepisu na warmińskie wakacje.
44) Można odbyć z przyjaciółką zza oceanu sentymentalną podróż do miejsc, w których się wychowała...
45) i doświadczyć wzruszającej życzliwości i dobroci od sąsiadów.

piątek, 22 sierpnia 2014

Dwa (a może nawet trzy) w jednym...

... czyli punkt czyli 1 i 5 "Przepisu na warmińskie wakacje". Powyżej dramatyczny ;) moment przeprawy pod zwaloną kłodą.
A tu już chwila relaksu na wodzie.
  Nocleg.
I wodowanie następnego ranka. Fotograficznej dokumentacji spływu dokonał osobiście nasz Komandor :) Dużo mogłabym napisać o tych 2 dniach na wodzie, ale jestem już po wakacjach, więc muszę pisać inne rzeczy.

środa, 20 sierpnia 2014

Koparka apokalipsy ;)

Czyli kolejny odcinek wakacyjnego serialu (ze zdjęciami Wojtka Karlińskiego). Tym razem ilustrujemy punkt 12 "Przepisu na warmińskie wakacje".
Gospodarz (Darek) na tle koparki apokalipsy ;)
Stoimy na progu z Marcinem (wspomnianym już na tym blogu czytelnikiem "Ratunku, marzenia!") i nie poznajemy świata. Czasem trzeba coś zniszczyć, by rzeczywistość mogła się odrodzić w postaci sielskiego, wiejskiego ogródka. 
A tak na serio - chodziło przede wszystkim o to, by tak ukształtować teren, żeby woda na dom nie leciała.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Czyje to nogi?


Czyli wizualna ilustracja kolejnego (tym razem 30 punktu) przepisu na warmińskie wakacje
W ramach podpowiedzi - właścicielka nóg wyłania się z wody na kolejnym zdjęciu.
Autorem fotografii jest, jak w poprzednim poście, Wojtek Karliński :)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Ognisko w byczym towarzystwie

Czyli przepis na warmińskie wakacje (patrz: punkt 25, podpunkt ostatni)  ilustrowany zdjęciami Wojtka Karlińskiego. Gwoli ścisłości, prócz byczków, gościliśmy przy ognisku również kilka jałówek.   



niedziela, 10 sierpnia 2014

Przepis na warmińskie wakacje – ciąg dalszy

Muszę koniecznie uzupełnić zamieszczoną wcześniej listę.
Można również:
37) Odświeżyć umysł na wystawie w elbląskiej galerii El (Reductive.NL – Cztery pokolenia abstrakcji geometrycznej z Holandii – bardzo polecam).
38) Uprawiać land-art nadając ostateczną formę z grubsza ociosanej przez koparkę skarpie przed domem.
39) Wydobywać „skarby” z rozkopanej ziemi.
40) Dostać od spotkanych nad jeziorem nieznajomych torbę pełną ryb (ja żadnego mięsa co prawda i tak nie jadam, ale można przecież ten dar przekazać sąsiadom).
41) Być boleśnie blisko (mimo braku dostępu do środków masowego przekazu) sygnałów o zagrożeniach dotyczących ładu w Europie (jakby nie było to rejon nadgraniczny, więc wszystko skupia się tu jak w soczewce).
42) Słuchać medytacyjnej muzyki na leżaku przed domem – rytmiczne, by nie powiedzie transowe, cykanie świerszczy, a na jego tle pojawiające się z niemożliwą do do przewidzenia częstotliwością tajemnicze odgłosy: niskie, chropawe dźwięki (dzik?, borsuk? swoją drogą, ciekawe jakie odgłosy wydobywa z siebie borsuk?); nawoływania nocnych ptaków, trzepot skrzydeł... W efekcie głęboki relaks spowodowany uspokajającym rytmem i czujność umysłu wywołana „tajnymi” dźwiękami.
43) A za chwilę idę podziwiać super-pełnię (księżyca).

piątek, 8 sierpnia 2014

Przepis na warmińskie wakacje (w 36 punktach)

– I co wy tam będziecie tyle czasu robić? – spytała znajoma, gdy powiedziałam, że spędzimy prawie miesiąc w naszej warmińskiej chałupce.
Po trzech tygodniach pobytu, raportuję, że można tam:
1) doświadczyć absolutnego resetu podczas spływu kajakowego;
2) pojechać na międzynarodowy festiwal teatralny (do Węgajt);
3) wpatrywać się w lawendowe pole i odetchnąć w Muzeum Lawendy (w Nowym Kawkowie);
4) słuchać muzyki organowej (we Fromborku i Pasłęku).
5) Pielęgnować w sobie ornitologa na przykład:
w kajaku (zimorodki, nieznane mi gatunki kaczek, czaple a także... orzeł bielik!);
w samochodzie (liczące kilkadziesiąt ptaków stado czapli widoczne przez okno)
lub przed domem (młode boćki ćwiczące się w lataniu).
6) „Rzeźbić” detale warmińskiego domu np. półki z przedwojennych desek ozdobionych ornamentem autorstwa mistrzów naturalnej „snycerki”, czyli korników lub odnawiać piękną drewnianą skrzynię podarowaną nam przez Perfekcyjnego Stolarza Artystę.
7) Obsadzać (nowymi rekwizytami) i pielęgnować nasz mini-skansenik.
8) Lenić się.
9) Pracować (grabić rozjechaną przez koparkę ziemię lub nagrywać wywiady).
10) Wysłuchać mnóstwa niezwykłych opowieści (większości, niestety bez dyktafonu).
11) Poznawać ludzi.
12) Nie poznawać najbliższego otoczenia zamienionego (przy pomocy wspomnianej już koparki) w apokaliptyczny krajobraz, co ma stanowić jedną z wczesnych inkarnacji na drodze do sielskiego, wiejskiego ogródka.
13) Stresować się z powodu majstrów i przeżywać kolejną falę awersji do prac budowalno-remontowych.
14) Poddawać w wątpliwość powzięte niegdyś decyzje.
15) Radować się z podjętych niegdyś decyzji.
16) Fotografować;
17) być fotografowaną;
18) asystować fotografowi.
19) Czytać to, co ludzie napisali i pisać to, co ludzie kiedyś będą czytać.
20) Pokazywać młodemu czytelnikowi miejsca opisane w książce „Ratunku marzenia”.
21) Zwiedzać;
22) odwiedzać;
23) być odwiedzaną.
24) Gawędzić pod płotem.
25) Siedzieć:
– w spokoju;
– niespokojnie;
– na krześle;
– ławce;
– na leżaku;
– nad wodą;
– na wodzie (w kajaku);
– na trawie;
– przy ognisku (w towarzystwie ludzi oraz oczywiście... krów – te akurat stały usiłując wepchnąć nosy w płomienie i częstując się wodą, którą przynieśliśmy do ugaszenia ognia).
26) Stać:
– z krowami na łące,
– z głową pełną ciszy (pod Warszawą, wierzcie lub nie, takiej ciszy już nie ma);
– ze spojrzeniem w stronę gwiazd (pod Warszawą jest ich bez porównania mniej);
– w ciemności ( pod Warszawą ciemność jest mniej głęboka);
– w słońcu;
– w rozkroku (pomiędzy wsią a miastem – to podobno dobrze, bo, jak powiedział jeden z naszych interesujących rozmówców, wówczas człowiek jest mocno osadzony);
– stać nas czy nie na ten remont?
27) Zapomnieć, że kiedykolwiek mieszkało się pod Warszawą – to było przecież tak dawno, całe dwa tygodnie temu.
28) Śnić (pod Warszawą, wierzcie lub nie, człowiek ma mniej snów).
29) Dowiedzieć się od kolegi, że w domu mieszka duch.
30) Pływać w jeziorze i skakać na główkę, a potem, co było z góry do przewidzenia, cierpieć z powodu alergii na plankton.
31) Polować na myszy – dwie złapałam do słoika, dwie same złapały się do wiadra i całe mnóstwo do pułapki na krety. Oczywiście chodzi o bezkrwawe łowy. Upolowane myszy wypuszczam na łąkę, ponieważ pułapka na krety tym się różni od pułapki na myszy, że nie zabija, tyle, że jak się do niej wlezie nie sposób się wydostać, po prostu nie sposób!!! Nie do tyczy to ostatniej, najwyraźniej zmutowanej myszy, która w niewyjaśniony sposób wykrada z pułapki chlebek (chyba potrafi przenikać przez ściany).
32) Prócz myszy można również łapać:
– zasięg;
– opaleniznę (jak kto lubi, ja za opalaniem się nie przepadam);
– myśli
– i obrazy.
33) I temu podobne;
34) i temu nie podobne;
35) i tak dalej;
36) i tak bliżej...