Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miejsca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miejsca. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 24 października 2016

Kilka październikowych zdjęć

Zaniedbałam o ostatnim czasie - by nie powiedzieć w ostatnich latach - swojego prawie warmińskiego bloga, co nie znaczy, że o nim zapomniałam. Na dowód publikuję kilka zdjęć z ostatniego wyjazdu. Dwa zdjęcia rozdzielone tym tekstem zrobione zostały w odstępie jednego dnia, co obrazuje z jak rozmaitymi "porami roku" mieliśmy do czynienia w bardzo krótkim czasie. 
Oba obrazki można dołączyć do zbioru zaokiennych widoków, które kolekcjonowałam przez  pewien czas na fali zachwytu tym co widziałam przez okno w kuchni.
Tak się szczęśliwie złożyło, że na czas naszego pobytu przypadł wernisaż Leona Tarasewicza w elbląskiej galerii El. Jeden z naszych ulubionych malarzy, w jednej z naszej ulubionych galerii - nie mogliśmy tego przegapić.
Niestety z uwagi na tłum wernisażowych gości trudno było zrobić dobre zdjęcie tej niezwykłej instalacji. Dlatego odsyłam do artykułu z białostockiej Gazety Wyborczej. Znajdziecie tam fotografię, która lepiej oddaje to, co widzieliśmy.

Obejrzeliśmy też bardzo fajną wystawę we fromborskim Muzeum Kopernika, dział historii medycyny, czyli w Szpitalu Św.Ducha.
Wystawa zatytułowana jest Profesjonalne zabawy z ciałem i opowiada o historii chirurgii.

 Strój chirurga pracującego podczas epidemii.
A to już eksponat z wystawy "Personifikacja śmierci", czyli kopia „Śmierci z Kiwit” rzeźby z bramy cmentarnej przy kościele w Kiwitach.

Odbyliśmy również pierwszą i - mam nadzieję - nie ostatnią wizytę w cudownym miejscu, zwanym Wonnym Wzgórzem. A kilka dni po powrocie na Mazowsze dostaliśmy wiadomość o podpisanej przez panią wójt odmowie dotyczącej opisywanej przeze mnie inwestycji w postaci prawie przemysłowej chlewni.

Niestety nie jest tak, że mamy tylko dobre wiadomości. Doszły nas słuchy o różnych podziałach i konfliktach w okolicach naszej prawie warmińskiej ostoi, dotyczących również kwestii narodowościowych. Mam wrażenie, że ta chyba już ogólnoświatowa tendencja do podziałów zaczyna obejmować społeczności na wszystkich poziomach. Ale to chyba temat na dłuższy tekst.

Żeby nie kończyć ponuro mimo wszystko przeżyłam fantastyczny reset w ciągu tych kilku dni.

P.S. Niczego nie obiecuję, ale postaram się zdać relację z wiosennych i letnich wyjazdów.   

czwartek, 21 kwietnia 2016

Nowe/stare artykuły

Bardzo, bardzo zaniedbałam tego bloga, lecz obiecuję, że kiedyś się to zmieni.
Na razie udostępniam linki do kilku artykułów, które powstały w międzyczasie.
Akcja niektórych dzieje się w bezpośrednich okolicach naszego domu bądź innych rejonach Warmii:
- Wspaniałe z pożytecznym – Festiwal Wioska Teatralna 2015
- Pamięć przeszłości, szanse na przyszłość, czyli IV Jarmark św. Bartłomieja w Pasłęku
- Jubileuszowe Integracje w Młynarach

Inne w coraz częściej odwiedzanym przez nas sąsiedztwie, czyli na Mierzei Wiślanej:
- Nie bądź patałachem, czyli... sprzątanie może być fajne!
- Błękitny Patrol WWF – 795 536 009  

czwartek, 27 listopada 2014

Miasto rozpisane na głosy

Kolejna fotorelacja. Tym razem ze zorganizowanej przez Teatr Węgajty imprezy olsztyńskiej. Zapraszam na portal ngo.pl!

poniedziałek, 27 października 2014

czwartek, 9 października 2014

Lawendowe Pole

Trochę się zgapiłam, bo artykuł ukazał się już jakiś czas temu, ale lepiej późno niż wcale. Serdecznie polecam wywiad na www.ngo.pl z Asią Posoch i Piotrem Romanowskim z Lawendowego Pola. Nie dlatego, że mój. Przede wszystkim ze względu na jego bohaterów i przestrzeń, którą stworzyli: http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/1004382.html#vote
W miniony weekend znów tam byliśmy. Tym razem z powodu akcji Sztuka w Obejściu - będzie z tego fotorelacja.

środa, 17 września 2014

Węgajty

Kolejne cudowne miejsce na naszym warmińskim szlaku. Mój wywiad z Mute Sobaszek, która wraz ze swoim mężem Wacławem od lat tworzy Teatr Węgajty ukazała się niedawno na portalu ngo.pl
Zapraszam do czytania!

niedziela, 23 marca 2014

Kolejna warmińska zagadka

By nie porzucać rzeźbiarskich wątków -  kolejna zagadka.
Co to jest?
A konkretnie - kto stworzył tę płaskorzeźbę?
Odpowiedź znajdziecie na końcu tego posta.

 Przy okazji, naszła mnie refleksja dotycząca tego, po co właściwie prowadzę tego (i nie tylko tego bloga). Co mi to daje, zwłaszcza, że zajmuję się tym w tak nieregularny i niekonsekwentny sposób.
Otóż...
Robię to m. in. dla własnej przyjemności. Po to, by wielokrotnie przeżyć jakieś fajne wydarzenie.
Po raz pierwszy przeżywam je, kiedy danej sytuacji doświadczam. Po raz drugi, gdy oglądam/oglądamy i wybieramy zdjęcia. Po raz trzeci, gdy tworzę tu słowno-wizualne konstrukcje.
Dzięki temu czuję się jakbym doświadczała tej samej sytuacji na kilka, jakże odmiennych sposobów.
Może z tego powodu tak rzadko piszę na swoich blogach o trudnych sprawach. Nie tylko z z uwagi na swój introwertyzm, lecz również dlatego, że zdarza mi się traktować tę przestrzeń, jako przestrzeń relaksu.

Ale do rzeczy... Autorem płaskorzeźby, jak mniemam, jest bóbr/bobry. Dzieło znaleźliśmy podczas ostatniej wyprawy nad Jezioro Pierzchalskie
Zaś moją jedyną (do tej pory) płaskorzeźbę w drewnie możecie zobaczyć TUTAJ.

sobota, 22 marca 2014

Warmińska zagadka

Co to jest?
Czytelnicy
wcześniejszego wpisu
nie powinni
mieć
problemu
z rozwiązaniem
tej zagadki.
Są problemy?
OK.
Za chwilę...
pod
po
wiedź!
Czyli ten sam obrazek w pozycji horyzontalnej, zgodnej zresztą ze stanem faktycznym. Już wiecie? Skoro tak - czas na bardziej realistyczną wersję tego motywu, a zarazem - szeroki plan. Jeśli nie wiecie - tym bardziej na to czas!
Teraz już z pewnością wiecie, co przedstawiał pierwszy obrazek. Jezioro Pierzchalskie "leżące" na boku ;)

P.S. Tym razem pokazuję własne zdjęcia.

piątek, 21 marca 2014

Z Warmii i Mierzei Wiślanej...

Właśnie podczas podróży poślubnej rodzice znaleźli swój pierwszy niezakupiony dom. Na skraju puszczy, nad jeziorem i na totalnym pustkowiu (żaden PKS nie dojeżdżał), a jeszcze w drodze do wsi spotkali łosia, co, według nich, jest fantastyczną wróżbą w kwestii zakupu nieruchomości."
(fragment książki "Ratunku, marzenia!")

Mamy za sobą krótki (trzydniowy), lecz nadzwyczaj udany wjazd na Warmię i, przy okazji, nieco dalej. Powyższe zdjęcie zostało zrobione właśnie nieco dalej, a konkretnie w Kątach Rybackich. Już dawno obiecywaliśmy sobie wypad nad morze w ramach wizyty w naszej warmińskiej chałupce i wreszcie się udało. Idąc przez las na plażę spotkaliśmy łosia. To ogromnie ważne spotkanie. Ponieważ ostatnie spotkanie z łosiem przytrafiło nam się prawie dwadzieścia trzy lata temu, podczas naszej podróży poślubnej. Jak pewno już się zorientowaliście opisałam to zdarzenie w książce "Ratunku, marzenia!" :)
Na plaży "podglądaliśmy" rybitwy...
mewy
a także...
rybaków.
Zaś mój mąż jako pierwszy w tym roku (przynajmniej on tak twierdzi) chodził po plaży na bosaka. Co prawda widziałam tam jeszcze innego męża, innej pani, który też chodził boso, ale możemy przecież założyć, że to mój małżonek wcześniej zdjął buty.

Nie mniej udana okazała się wycieczka nad znajdujące się dużo bliżej naszego warmińskiego siedliska Jezioro Pierzchalskie - jak zwykle pełne pięknego światła.
 W niektórych miejscach na wodzie wciąż leżał lód.
 Tam też "podglądaliśmy"...
 łabędzie.
Wiem, że nie ma w tym nic nadzwyczaj oryginalnego - łabędzie i inne ptactwo, jezioro, morze... Ale tak miło ogląda mi się te zdjęcia, że musiałam się z Wami podzielić. Najchętniej wrzucałabym je dziesiątkami, ale wiem, że nikt by tego nie zniósł. Chwilami mam wrażenie, że pisząc ten blog uprawiam jakiś szczególny rodzaj rekreacji.
No i frrruuu...

Trzeciego dnia lało. Ale to nic. I tak fantastycznie spędziliśmy czas - czytając. Nigdzie tak dobrze się nie czyta, jak w naszym warmińskim domu. Nic dziwnego, że akcja "Ratunku, marzenia!" toczy się w miejscowości Książki.

P.S. Autorem zdjęć jest Darek.

czwartek, 27 lutego 2014

Cesarska wioska

Kolejny link do archiwalnego posta i kolejne wspomnienie. A nawet dwa. Jedno sprzed prawie czterech lat, kiedy to pierwszy raz trafiliśmy do Kadyn. I drugie - z ostatnich wakacji, kiedy tam wróciliśmy w towarzystwie dwóch moich koleżanek z podstawówki.
Jeśli będziemy kiedykolwiek tworzyć subiektywny przewodnik po Warmii - Kadyny na pewno się w nim znajdą.
Będzie to może również okazja, żeby obok zdjęć z 2010 roku opublikować te nieco nowsze, z lipca 2013 roku.

sobota, 10 sierpnia 2013

Przed żniwami na Warmii rosną zielone chmury...

Ławka nad Zalewem Wiślanym, czyli nasz prywatny fromborski mondrian ;)
oraz Ławki (nasza warmińska wieś) tuż przed żniwami.



W lipcu na Warmii rosną... zielone chmury ;)
A to już Jezioro Pierzchalskie.
Zdjęcia zrobione podczas jednej z wypraw, w czasie której mieliśmy szczęście zobaczyć orła bielika.
I jeszcze malownicze mokradło "odnalezione" pomiędzy miejscowościami Zagaje i Piele.   

Zdjęcia robił Darek Kondefer, kilka zdań komentarza napisała Dorota Suwalska

Co to za styl?

Gotyk po polsku. Tak oto "udekorowany" został gotycki kościół na warmińskiej wsi Rogiedle.
Autor: Darek Kondefer

piątek, 5 lipca 2013

Wioska aniołów

T
Jednym z najbardziej niezwykłych miejsc odkrytych przez nas dzięki nabyciu posiadłości na Warmii jest Aniołowo. W sobotę (29 czerwca) byliśmy tam służbowo - robiliśmy fotorelację z IX Międzyregionalnego Zlotu Miłośników Aniołów na portal ngo.pl. Zachęcam, żeby zajrzeć na portal, chociażby po to, żeby poznać szczegóły wydarzenia. Nawiasem mówiąc nie pierwszy raz piszę o Aniołowie na ngo.pl. Poprzedni artykuł możecie znaleźć TUTAJ i też warto go przeczytać, ponieważ znalazło się w nim sporo informacji o Aniołowie.
Dziś ograniczę się do zamieszczenia alternatywnej relacji z anielskiego zlotu.  

 Przygotowania do festynu - goście przygotowują swoje stoiska, loga i flagi.
  

  
Anioły też udzielają wywiadów
 
Niezwykłe powitanie: sołtys Aniołowa - pan Zbigniew Cieśla (lepiej widoczny na kolejnym zdjęciu) przybija aniołom piątkę
Obok sołtysa pani prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Wsi Aniołowo – Halina Cieśla, bohaterka mojego poprzedniego artykułu. Szefowa anielskiego stowarzyszenia wchodzi czasem w konszachty z diabłami ;)   
 Rusza korowód przebierańców, złożony m.in. z zaprzyjaźnionych stowarzyszeń - niepoprawni optymiści też w nim maszerują... 
 Są również smerfy...

oraz  anioły inaczej, czyli zespół "Błyskawica" ze Stegny.
Muzyka na kółkach, czyli zespół "Gronowiacy". 
 I przystanek na otwarcie "Anielskiego Zakątka"


 Najstarsza mieszkanka Aniołowa też przybyła brała udział w korowodzie. 
 
 Czas na festyn!





Pląsy mieszkańców i sympatyków Aniołowa...
i taniec z ledami - występ grupy Błyskawice


 Ognisty anioł...
 czyli zespół  „Angels in the fire” z Aniołowa